niedziela, 26 listopada 2017

571.


Spokojnie, dłuższe przerwy na razie mi nie grożą. Poprzedni tydzień bez wpisu to jednorazowy numer. Będąc poważniejszą, szczerze potrzebuję odpoczynku od tego szalonego trybu życia, bo obecnie nawet sen nie przynosi upragnionego ukojenia. Czuję, że działam monotonnie i bez emocji. Bardzo mnie to stresuje. Chcąc trochę się oderwać zaczęłam tworzyć świąteczne dekoracje. A co! Nie będę gorsza niż reklamy i sklepowe wystawy. Dzisiejsze kartki są idealnym przykładem, że zbieractwo się opłaca. Obsesyjnie kupuję ozdobne papiery, które wreszcie mają szansę ujrzeć światło dzienne.



niedziela, 12 listopada 2017

570.


W tym tygodniu udało mi się nie raz przegrać, hura! Porażka w starciu z punktualnością choć tak nie lubię się spóźniać, a zegarki jakby specjalnie kurczyły moją dobę. To nie jedyna złośliwość rzeczy martwych. Wszelkie sprzęty chyba mnie nie lubią i odmawiają posłuszeństwa, gdy tylko ich tknę. Na dodatek moje pomysły nie spełniły oczekiwań czego efektem jest dzisiejszy nieidealny wpis. Fakt posiadania zmiennocieplnego serca przysparza mi coraz to nowych kłopotów jakby ich było mało na liście do rozwiązania. Czy mimo to jest u mnie miejsce na mały sukces? Chyba tak. Mam ogromną chęć jutro wstać i wiedzieć jakie wyzwania jeszcze przede mną.




niedziela, 5 listopada 2017

569.


Wiedziałam, że biorę na siebie sporo, ale może nie spodziewałam się, że wszystko będzie tak czasochłonne. Aby pogodzić przyjemne i te mniej ulubione dziedziny życia znów wprowadzam w życie tryb krótkiego snu opracowany niegdyś do perfekcji. Zdarzają się dni, gdy od środka palą mnie napięcie i stres, ale są też takie jak ta niedziela, gdy emocje ze mnie spływają, głowa odpoczywa, a ja nabieram sił na nowy tydzień. Pojawia się też u mnie wena na nowości, w tym świąteczne twory, które za jakiś czas zacznę publikować. Dni mijają mi szybko, za chwilę już znów zima.