niedziela, 24 grudnia 2017

575.


Kochani, już moją małą tradycją jest pojawianie się tu tuż przed kolacją wigilijną, nie może być inaczej i w tym roku. Nie ukrywam nutki nostalgii i wzruszenia, bo jestem już z Wami tyle lat. 
Z okazji świąt Bożego Narodzenia życzę Wam z całego serca spokoju ducha, radości wypisanej na twarzy, ciepła dzielonego z bliskimi, cudów i marzeń spełniających się w tą magiczną noc, wyjątkowej atmosfery otulonej zapachem choinki i tradycyjnych potraw. Wesołych świąt!




Na koniec podzielę się moją miłością. Dzięki Ed za ten klimat!

niedziela, 17 grudnia 2017

574.


Dopadł mnie zimowy letarg i zazwyczaj pełna energii ja zmieniam się w misiowatą domatorkę. Właściwie mi to nie przeszkadza, bo kiedy jak nie w grudniu mogę bezkarnie owijać się kocem i znikać w pokoju za towarzysza mając herbatę i (o zgrozo! Przecież nie jem słodyczy)czekoladę. Dziś dodatkowo, zanim zbudzi mnie poniedziałkowy poranek, do mojego domowego oblicza dodaję czerwony sweter i bożonarodzeniową playlistę. W końcu święta za tydzień, klimat sam się nie stworzy!




niedziela, 10 grudnia 2017

573.


Porządna dawka snu i długi poranek spędzony w świeżej pościeli z dużym kubkiem słodkiej kawy odblokował w mojej głowie snucie marzeń. W środku zarzekam się by nie uciekać w świat dalekosiężnych planów, ale czasem nawet moja dusza realisty ulega. Rozmyślam o prezencie dla samej siebie z okazji następnej rocznicy pojawienia się na świecie. Mam jeszcze sporo czasu, ale to dobrze, muszę się zastanowić, bo zostanie on ze mną na zawsze. Mimo chłodu na zewnątrz mam ochotę już teraz rezerwować bilety na jedno z letnich wydarzeń muzycznych. Mam również pomysły na odwiedzenie nowych miejsc jeśli nie zabraknie mi zapału i towarzystwa. Stop. Zachowajmy spokój, złoty środek i czekajmy na to co przyniesie życie.
Tymczasem robi się coraz bardziej świątecznie, więc już nie zwlekam z prezentowaniem tematycznej biżuterii oraz chwalę się cudeńkami i słodkościami, które dostałam w ramach mikołajkowej wymianki!





niedziela, 3 grudnia 2017

572.


Grudniu, bądź dobry! Śnieg spadł i swoim chłodem uspokoił moją duszę. Wyrabiam się z zadaniami, które mam do wykonania. Przyzwyczajam się również do faktu, że tylko w ten sposób coś osiągnę. Nie łudzę się, że złe chwile mnie ominą, ale wiem, że zaraz po nich umiem się podnieść. Życie, kochani, takie jest i trzeba je akceptować. Nie chcę rzucać banałami, ale to jak się ono potoczy zależy od naszego myślenia. Jeśli potrafimy ułożyć sobie w głowie i to dobre i to co złe, wygrywamy.




niedziela, 26 listopada 2017

571.


Spokojnie, dłuższe przerwy na razie mi nie grożą. Poprzedni tydzień bez wpisu to jednorazowy numer. Będąc poważniejszą, szczerze potrzebuję odpoczynku od tego szalonego trybu życia, bo obecnie nawet sen nie przynosi upragnionego ukojenia. Czuję, że działam monotonnie i bez emocji. Bardzo mnie to stresuje. Chcąc trochę się oderwać zaczęłam tworzyć świąteczne dekoracje. A co! Nie będę gorsza niż reklamy i sklepowe wystawy. Dzisiejsze kartki są idealnym przykładem, że zbieractwo się opłaca. Obsesyjnie kupuję ozdobne papiery, które wreszcie mają szansę ujrzeć światło dzienne.



niedziela, 12 listopada 2017

570.


W tym tygodniu udało mi się nie raz przegrać, hura! Porażka w starciu z punktualnością choć tak nie lubię się spóźniać, a zegarki jakby specjalnie kurczyły moją dobę. To nie jedyna złośliwość rzeczy martwych. Wszelkie sprzęty chyba mnie nie lubią i odmawiają posłuszeństwa, gdy tylko ich tknę. Na dodatek moje pomysły nie spełniły oczekiwań czego efektem jest dzisiejszy nieidealny wpis. Fakt posiadania zmiennocieplnego serca przysparza mi coraz to nowych kłopotów jakby ich było mało na liście do rozwiązania. Czy mimo to jest u mnie miejsce na mały sukces? Chyba tak. Mam ogromną chęć jutro wstać i wiedzieć jakie wyzwania jeszcze przede mną.




niedziela, 5 listopada 2017

569.


Wiedziałam, że biorę na siebie sporo, ale może nie spodziewałam się, że wszystko będzie tak czasochłonne. Aby pogodzić przyjemne i te mniej ulubione dziedziny życia znów wprowadzam w życie tryb krótkiego snu opracowany niegdyś do perfekcji. Zdarzają się dni, gdy od środka palą mnie napięcie i stres, ale są też takie jak ta niedziela, gdy emocje ze mnie spływają, głowa odpoczywa, a ja nabieram sił na nowy tydzień. Pojawia się też u mnie wena na nowości, w tym świąteczne twory, które za jakiś czas zacznę publikować. Dni mijają mi szybko, za chwilę już znów zima.




niedziela, 29 października 2017

568.


Jak ja się cieszę, że w mojej zagmatwanej duszy jest miejsce na miłość do muzyki. Jest czymś jedynym w swoim rodzaju. Emanują z niej wszelkie możliwe emocje. Pomaga w trudnych momentach, gdy moja głowa potrzebuje solidnego odciążenia z myśli. Wie dokładnie co czuję i idealnie się dostosowuje. Jest ze mną, gdy się cieszę, gdy dobrze się bawię, gdy zrywam się do tańca. Pełni też funkcję schowka dla wspomnień. Niejedna piosenka przypomina mi warte zapamiętania chwile z przeszłości. Są też takie, dzięki którym marzę. Muzyka ze mnie nie będzie, bo ni śpiewać ni grać nie potrafię, ale przecież słuchać mogę zawsze, prawda?



niedziela, 22 października 2017

567.


Mijam się z jesienią. Dostrzegam ją kątem oka gdzieś za szybą będąc w rozjazdach. Wśród zieleni wyłapuję inspirujące brązy. Biegam tu i tam, a ciepłe promienie słońca ledwie zdążają muskać moją twarz. W wolnych chwilach trafiam na piękną deszczową pogodę, która znowu zaczyna się panoszyć. Jak nigdy potrzebuję wszystkiego co słodkie w dawkach kilka razy na dobę. Osłodą dla duszy są również krótkie i dłuższe rozmówki. Jestem niczym wędrowiec, który na zmianę odnajduje i gubi ścieżkę, po której powinien iść, ale chyba tak ma być, nie ma u mnie miejsca na nudę i stałość. Drzewa robią to samo - stają się zbiorem zgrabiałych gałęzi, by zaraz znów tętnić życiem młodych pędów. Kończąc w temacie drzew i jesieni zostawiam Was z garstką przypadkowych migawek.













niedziela, 15 października 2017

566.


Nie umiem zmienić raz podjętej już decyzji. Nawet jeśli ta zmiana miałaby oznaczać coś lepszego. Uparcie trzymam się tej pierwszej wersji nie wierząc, że mogę iść inną drogą jeśli tylko tego zechcę. Pojawia się gdzieś we mnie blokada i wszelkie myśli co by było gdyby odrzucam jak najdalej od siebie. Czasem natrafiam na presję otoczenia oraz bliskich, ale nawet ich rad nie potrafię wysłuchać. Wszystko to bierze ze strachu przed dokonywaniem ważnych wyborów. Często wybieram te łatwiejsze opcje, bo obiór trudniejszej ścieżki mógłby nieść za sobą nieprzewidywalne skutki. A może wbrew wszystkiemu mój upór ostatecznie okaże się dobry? Na razie niech to pytanie będzie retorycznym.




niedziela, 8 października 2017

565.


Znowu odezwał się u mnie brak weny do pisania. Pojawia się ona głównie w stanach silnych emocji. Kłębiące się w głowie myśli to idealny napęd słowotoku. Tak nawiasem mówiąc dużą przyjemność sprawia mi dzielenie się z Wami tymi moimi małymi refleksjami. O wiele lżej na duszy się robi. Cieszę się też, gdy Wy udzielacie się w temacie. Każdy komentarz jest dla mnie ważny, bo zostawiacie mi cząstkę siebie. Niesamowicie cenię kontakt z ludźmi. Zwykła rozmowa daje mi wiele siły. Znacznie lepiej radzę sobie, gdy mam obok drugą osobę. Chwile samotności bywają nie do zniesienia. Może to małe uzależnienie, uzależnienie od więzi z ludźmi, ale co poradzić, gdy moja natura właśnie tego potrzebuje.